Właścicielka lokalu kulturalnie i z zimną krwią broni się przed sanepidem. ( mackone )

@LordAxe82: Pewnie, że pięknie. Niewiele brakowało a pracowałbym w takim Sanepidzie jako „informatyk”. Ale jak sami powiedzieli, szukali kogoś „zaraz po studiach” bo pensja to „najniższa krajowa”. Zakres obowiązków był śmieszny i umiejętności potrzebne do ogarnięcia tematu były dla kogoś po technikum informatycznym. Nie mieli nawet domeny. Łącze internetowe – jakiś DSL bez SLA. Jednym słowem – bieda.
Nie chciało mi się targować, bo jak znam budżetówki, to mają tam tzw. widełki płacowe i „wyżej pupy nie podskoczysz”. Jedyna zaleta tej roboty to byłoby „5 minut” z buta 🙂

Te panie z biura z wysłużonym stażem też raczej przy wypłacie nie pieją z zachwytu. Miały do stycznia zeszłego roku spokojną pracę, głównie za biurkiem, a tu nagle trzeba w teren, mandaty wystawiać i to jeszcze z przepisami pisanymi na kolanie. Nie zazdroszczę, ale z drugiej strony może cały ten bajzel wpłynie pozytywnie na zmianę sposobu zarządzania w tym relikcie przeszłości jakim jest Sanepid. Bo moje wrażenia z krótkiej wizyty tam, to „wczesne lata 90-te ubiegłego wieku”